W czasach, gdy w większości krajów rozwiniętych ceny nieruchomości się normują, jest region, w którym co chwila biją one kolejne rekordy. To właśnie Europa Środkowa. Wynagrodzenia tam rosną, bezrobocie maleje, więc ludzie ustawiają się w kolejkach po kredyty – i coraz częściej je dostają. Ale czy przypadkiem nie jesteśmy świadkami narodzin kolejnej bańki na rynku nieruchomości?
W Czechach na przykład ceny nieruchomości wzrosły o około 10 procent w ostatnim kwartale 2016 roku. Także w innych krajach sytuacja jest podobna – przede wszystkim na Węgrzech czy w Polsce. Kraje bałtyckie, które mocno odczuły kryzys finansowy sprzed dekady, radzą sobie coraz lepiej, a za ich kondycją gospodarczą idą też ceny nieruchomości. Jako że popyt na kredyty jest coraz większy, banki coraz częściej ich udzielają. Na przykład na Słowacji pod tym względem wzrost wyniósł niemal 15 procent.
Powstaje pytanie: czy ten scenariusz nie przypomina przypadkiem słynnego kryzysu finansowego, który najpierw dotknął Stany Zjednoczone, a potem inne bardzo rozwinięte gospodarki. Wszystko rozpoczęło się wtedy właśnie od krachu na rynku nieruchomości spowodowanego przyznawaniem zbyt wielu kredytów. Niektóre kraje – jak na przykład Hiszpania – do dziś nie wróciły do kondycji finansowej sprzed 2008 roku. Pewne ślady niestabilności już widać w niektórych państwach Europy Środkowej i Centralnej. Przede wszystkim chodzi tu o Słowację. Niedawno organizacja OECD ostrzegła władze tego kraju przed bańką i poradziła podjęcie niezbędnych korków. Ten kraj, a także Estonia, dostał też mocne ostrzeżenie od Europejskiej Rady do spraw Ryzyka Systemowego.
Czy więc jest się czego bać? Zdaniem specjalistów od nieruchomości i finansów, rzeczywiście najgorzej prezentuje się sytuacja na Słowacji. – Ceny rosną tam faktycznie bardzo szybko, najszybciej od wielu lat – mówi Liam Carson z Capital Economics. W mniej czarnych barwach ekonomiści oceniają na przykład sytuację w Czechach. Choć tam ceny mieszkań rosną niezwykle dynamicznie, to jest to powiązane z bardzo dobrą kondycją tamtejszej gospodarki. Bezrobocie wynosi tam niewiele ponad 4 procent, a to oznacza, że jest najniższe w całej Unii Europejskiej. Wzrostowi cen sprzyjają też bardzo niskie stopy procentowe – w Czechach na przykład nieznacznie przekraczają one zero. Być może zatem rosnące ceny nieruchomości w Polsce, Czechach, na Węgrzech, czy też w krajach bałtyckich, są po prostu przejawem coraz silniejszej gospodarki w tym regionie i wcale nie ma powodów do paniki. Eksperci zwracają uwagę jednak, że po ostatnim kryzysie finansowym, cały gospodarczy świat jest nieco przewrażliwiony na punkcie rynku nieruchomości i często zdarza mu się reagować zbyt gorliwie na podobne sytuacje. Faktem jednak jest, że sytuacja w krajach takich jak Słowacja może wyjść spod kontroli, jeżeli rząd nie zareaguje odpowiednio. Specjaliści nie są też pewni, jak długo utrzyma się dwucyfrowy wzrost cen w niektórych krajach. Ekonomiści uważają więc, że warto przyglądać się rynkowi, choć powodów do paniki na razie nie ma.
Najnowsze komentarze