Prezes Budimexu, Dariusz Blocher, prognozuje realny wzrost cen mieszkań o 7,5 procenta w skali rocznej. – Na koniec tego roku branża budowlana znajdzie się pod wodą – twierdzi.
Ma właśnie miejsce wzrost cen wzrost cen zarówno materiałów, jak usług budowlanych. Oczywiście idzie za tym także wzrost cen nieruchomości. Wychodzi na jaw, że czynnikiem współodpowiedzialnym za ten stan rzeczy jest… Unia Europejska. A konkretnie – inwestycje infrastrukturalne, które dofinansowuje.
Jeśli wierzyć danym z Eurostatu, w ciągu ostatnich lat ceny mieszkań w Europie rosły w błyskawicznym tempie, ale tylko w niektórych krajach. W innych ceny spadały na łeb, na szyję. W Holandii, Portugalii oraz na Węgrzech wzrosły one o 10 procent – podaje portal Interia. W Polsce wzrost cen kształtuje się na poziomie 3,7% w skali rocznej, zatem trudno uznać go za obiektywnie znaczący. To jeden z najniższych wyników w całej UE.
Pytanie, które zadaje sobie każdy zainteresowany kupnem nieruchomości brzmi: czy obecne wzrosty zapowiadają początek większego trendu, czy też z zakupem warto jeszcze poczekać?
Faktem jest, że ceny rynkowe rosną w oczach. Jak podaje Home Broker, ceny sprzedawanych mieszkań osiągnęły w sierpniu br. pułap nie notowany od dekady. W obliczeniach uwzględniono ceny transakcyjne mieszkań nowych jak i używanych. W ciągu roku w Warszawie cena metra podrożała o 848 zł (12 proc.). W Poznaniu o 602 zł (11 proc.), zaś w Lublinie o 539 zł (11 proc.). Taniej jest za to w Krakowie, Katowicach czy Bydgoszczy.
– Wzrost cen materiałów oraz usług budowlanych powiązany jest z rytmem wielkich inwestycji infrastrukturalnych dofinansowywanych przez Unię Europejską – twierdzi Jacek Frączyk, analityk money.pl. Ceny materiałów oraz robocizny wyznacza rytm poszczególnych projektów, a ten z reguły obliczony jest na siedem lat. – Skąd wynikały problemy z budową autostrad i powiązane z nimi bankructwa firm? Stąd, że nie wzięto należycie pod uwagę, iż ceny zdrożeją – napisał ekspert.
Z drugiej strony – deweloperzy wybudowali w Polsce rekordowo dużo mieszkań. To nie sprzyja stromym wzrostom ich cen. W 2017 roku w dużych miastach sprzedano o 17% więcej nieruchomości niż w roku poprzednim. Ceny zaczęły rosnąć dopiero wtedy, gdy podaż przestała nadążać za popytem. Warto wziąć pod uwagę, że w 2017 roku nastąpił znaczny wzrost płac, co umożliwiło deweloperem podnoszenie cen.
W Polsce popyt na kredyty mieszkaniowe jest słaby. Mimo niskich stóp procentowych zaostrzano kryteria przyznawania kredytów. W efekcie bardzo spadła ich atrakcyjność.
Warto pamiętać, że nie ma czegoś takiego jak „najlepszy” bądź „najgorszy” możliwy czas na kupno nieruchomości. Dobrą ofertę można znaleźć w każdych okolicznościach, bowiem przyczyny, dla których ludzie pozbywają się swoich mieszkań są złożone i różnorodne. Często nie mają one wiele wspólnego z koniunkturą – typowym przykładem jest tu śmierć członka rodziny.
Należy jednak wziąć pod uwagę, iż np. większość inwestycji deweloperskich oddaje się do użytku w miesiącach wakacyjnych. Za to w grudniu często panuje bardzo duży ruch; trzeba się przygotować na kolejki.
Jak zawsze, przy podjęciu decyzji o kupnie zalecane jest kierowanie się osobistymi potrzebami nabywcy, jak również spokojem i rozsądkiem.
Tagi: ceny mieszkań, ceny nieruchomości
Najnowsze komentarze