Kwestia ciszy nocnej nie jest uregulowana w żadnych przepisach prawa, jednak za jej nieprzestrzegania można trafić nawet do sądu. Obowiązuje bowiem każdego, kto mieszka w budynku wielorodzinnym, w którym kwestia ta regulowana jest przez wspólnotę lub spółdzielnię mieszkaniową.
Z reguły cisza nocna obowiązuje między 22 a 6 rano, jednak często nie jest przestrzegana przez lokatorów, co stanowi przyczynę wielu sąsiedzkich sporów. Pojęcie ciszy nocnej nie jest uregulowane prawnie, jest pojęciem powszechnie stosowanym, a rozumie się przez nią określenie przedziału czasowego, w którym nie można przekraczać poziomu hałasu powyżej 60 decybeli. Zasada ta ma ułatwić funkcjonowanie w budynku zamieszkałym przez wiele osób, a także określa czas przeznaczony na wypoczynek. Wynika z regulaminów uchwalanych przez spółdzielnie lub wspólnoty, którymi posiłkują się sądy w sprawach o naruszanie ciszy nocnej.
Natomiast w przepisach znaleźć można karę, jakiej poddana będzie osoba zakłócająca ciszę nocną. Wynika ona z kodeksu wykroczeń. Zgodnie z art. 51 kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Maksymalna kwota grzywny wynosi obecnie 5000 zł.
W kodeksie cywilnym natomiast znajdziemy regulacje, które określą stosunki sąsiedzkie. W art. 144 wskazano, że właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych. Do działań takich zalicza się również zakłócanie porządku podczas ustalonej ciszy nocnej.
Obowiązywanie ciszy nocnej wynika więc z prawa zwyczajowego i norm społecznych. Jest to zasada, do której przestrzegania należy podchodzić z rozsądkiem. Bo o ile wiadomo, że remont w godzinach nocnych, czy impreza do późna są jawnym łamaniem tej normy i często powodem do wzywania policji, czy straży miejskiej, to już dla płaczącego w nocy dziecka trzeba być wyrozumiałym.
O ile kwestie ciszy nocnej przestrzeganej przez mieszkańców budynku można uregulować w regulaminie, to już hałasu pochodzącego z zewnątrz nie zawsze da się uniknąć. Doświadczają tego osoby mieszkające wzdłuż głównych ulic, czy w pobliżu lotnisk, chociaż i te już wprowadziły w tym zakresie regulacje. Coraz więcej lotnisk, w tym również warszawski port Chopina, decyduje się ustalać godziny, których żaden samolot nie wystartuje, ani nie wyląduje. Wyjątkiem są loty państwowe, wojskowe, ratownicze, odbywające się w wyniku sytuacji kryzysowych, czy też opóźnione z przyczyn niezawinionych przez przewoźnika.
Hałas z zewnątrz może być uciążliwy również dla osób mieszkających w pobliżu barów, czy restauracji, szczególnie jeśli te mają zewnętrzne ogródki. W niektórych krajach wprowadzono przepisy, zgodnie z którymi po określonej godzinie klienci takich lokali muszą się przenieść do środka. W Polsce kwestia ta nie została jeszcze uregulowana, dlatego na razie jedynym wyjściem pozostaje dogadanie się z właścicielem takiego lokalu.
Cisza ciszą, ale czasem trzeba być wyrozumiałym bo np , dziecko płacze, pies zaszczeka, ktoś chrapie, ktoś kaszle całą noc , bo jest chory , ktoś wstaje rano do pracy i bezgłośnie siusiu nie zrobi .Bloki – tu słychać każdy odgłos , czy tego chcemy, czy nie.
A jak mohery słuchają radia do późnych godzin nocnych też trzeba być wyrozumiałym?
Ja do pracy idę nieprzytomna ,5 godzin snu raczej trudno nazwać wypoczynkiem