Pozbawiony zieleni krajobraz miast często określany jest mianem “betonozy”. Betonoza to tendencja do likwidowania terenów zielonych w obrębie zabudowy miejskiej, przez co zaczynają dominować powierzchnie asfaltowe, betonowe oraz z kostki brukowej. Wbrew temu, co starają się wmówić lekceważący ten problem, to nie jest tylko kwestia estetyki. Brak terenów zielonych w miastach przekłada się na drastyczne pogorszenie jakości życia ich mieszkańców.
Zieleń w mieście to same zyski
Co zyskujemy na terenach zielonych w miastach? Rośliny pełnią rolę naturalnych filtrów powietrza – nie tylko pochłaniają dwutlenek węgla, a zwracają tlen, ale też zatrzymują pyły, będące jednym z głównych czynników negatywnie wpływających na jakość powietrza. Do tego wysokie nasadzenia tworzą cień, łagodząc wysokie temperatury latem. Z kolei zimą ograniczają wiatr. Nasadzenia, o ile nie są doniczkowe, wymagają swobodnego dostępu do gruntu. Dzięki temu tworzą się strefy o niezaburzonej wchłanialności wody. Jest to spory problem w miastach, które podczas ulewnych deszczów zamieniają się w sieć burzowych potoków. Dzieje się tak właśnie z tego względu, że woda nie może wsiąknąć w zasłonięty asfaltem i kostką grunt, musi więc wędrować powierzchnią, aż dotrze do jakiegoś odpływu.
W kontekście ulgi za zazielenienie mowa jest o nasadzeniach na budynku. Zielone ściany oraz ogrody na dachach pełnią taką samą rolę, jak to, o czym napisaliśmy w poprzednim akapicie. Pozwalają do tego lepiej gospodarować przestrzenią, tak mocno ograniczoną w miastach, ponieważ stworzenie terenu zielonego nie wymaga przeznaczenia na to dodatkowego gruntu. Do tego takie rozwiązania poprawiają wygląd miast – bryły budynków zostają urozmaicone i “złagodzone” zielonymi nasadzeniami.
Zwolnienie z podatku za zazielenienie
Ulgi podatkowe za zazielenienie nieruchomości są czymś normalnym na Zachodzie. Dlatego tam widok nasadzeń na budynkach nie jest czymś dziwnym. U nas takie rozwiązania są rzadko spotykane, jednak jest szansa, iż ulegnie to stopniowej zmianie. Rolę mogą tu odegrać władze poszczególnych miast, decydujące się na zwalnianie z podatku od nieruchomości tych osób, które przeprowadzą zazielenienie posiadanych obiektów.
Na razie na tym polu najprężniej działają Katowice, gdzie już wprowadzono taką fiskalną zachętę do proekologicznego zarządzania nieruchomościami w obrębie miast. Przypomnijmy, że podatek od nieruchomości jest w gestii władz lokalnych, mogą więc one samodzielnie decydować o tym, aby pełnił rolę zachęcającą do nasadzeń.
W Katowicach zwolnienie z podatku od nieruchomości można uzyskać w trzech przypadkach:
- jeśli zazieleni się ścianę roślinami pnącymi ukorzenionymi w gruncie;
- jeśli zazieleni się ścianę tworząc ogród wertykalny;
- jeśli stworzy się ogród na dachu nieruchomości.
Ulga przysługuje w roku stworzenia zazielenienie, a jeśli zostanie ono utrzymane – także w kolejnych. W ślad Katowic chcą iść kolejne miasta, dostrzegając problem, jakim jest postępująca betonoza. Analogiczne rozwiązania wdrożył już Kalisz, a Gdańsk, Poznań i Wrocław są na etapie rozważań. Stymulowanie inwencji prywatnej w walce z betonozą za pomocą zachęt podatkowych może przynieść szybkie i duże efekty.
Z punktu widzenia właściciela nieruchomości, zazielenienie może przynieść też inne korzyści, niż uniknięcie płacenia podatku. Takie rozwiązania zwiększają izolację zarówno termiczną, jak i akustyczną.
Tagi: budownictwo i ekologia, nieruchomości i podatki
Najnowsze komentarze