Dział Prasowy Prokuratury Krajowej poinformował, że do sądu wpłynął akt oskarżenia przeciwko 15 osobom, w tym notariuszowi Władysławowi L., w sprawie ich udziału w “mafii mieszkaniowej”, zorganizowanej grupie przestępczej wyłudzającej mieszkania poprzez udzielanie lichwiarskich pożyczek.
Śledztwo prowadzone było przez Pomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Gdańsku wspólnie z Centralnym Biurem Śledczym Policji. Oskarżonym zarzuca się udział w zorganizowanej grupie przestępczej i oszustwa co do mienia o znacznej wartości. Kolejne zarzuty odnoszą się do wyzyskania przymusowego położenia pokrzywdzonych i nałożenia na nich obowiązku świadczenia niewspółmiernego ze świadczeniem wzajemnym. Zatrzymanemu notariuszowi ponadto postawiono zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowych w związku z nierzetelnym przygotowaniem aktów notarialnych. Podejrzanym grożą kary do 15 lat pozbawienia wolności.
Pierwsze ogłoszenia o atrakcyjnych pożyczkach pojawiły się w mediach, Internecie i na tablicy ogłoszeń w gdańskim urzędzie miasta w 2010 r. Pokrzywdzeni to przede wszystkim osoby w podeszłym wieku, nieporadne życiowo lub znajdujące się w trudnej sytuacji finansowej. Szczególnie gang interesował się ludźmi borykającymi się ze spłatami kredytów i zadłużonymi mieszkaniami, proponując im kredyty pod zastaw lokali. Wysokość pożyczek wynosiła od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy zł z rocznym terminem spłaty. Oficjalne oprocentowanie wahało się od 10 do 20% w skali roku, ale przy zastosowaniu ukrytych kosztów i prowizji rzeczywisty koszt sięgał nawet 80%. Do tego część oszukanych przyznaje, że lichwiarze nie wypłacili im całej kwoty pożyczki.
Podpisywane umowy były zabezpieczane zastawem na nieruchomości, zawieranym w formie aktu notarialnego. Notariusz miał za zadanie sporządzić akt w sposób niekorzystny i niezrozumiały dla podpisujących, tak aby w niedalekiej przyszłości umożliwić gangowi przejęcie nieruchomości. Prawo własności do nieruchomości przenoszono na osobę udzielającą pożyczki do czasu spłaty należności. Tym samym akt stawał się nie tylko umową pożyczki, ale de facto ukrytą formą sprzedaży lokalu. Celowo notariusz nie odczytywał treści dokumentu, również nie udzielał pokrzywdzonym żadnych dodatkowych wyjaśnień odnośnie ukrytych kosztów ani ich możliwych konsekwencji.
Prokuratura przyznaje, że wartość lokali będących zabezpieczeniem pożyczek znacząco przekraczała ich wysokość, a warunki, na jakich udzielano kredytów, w praktyce uniemożliwiały wywiązanie się ze zobowiązania. W efekcie osoby świadczące pożyczki stawały się nowymi właścicielami nieruchomości, które później sprzedawali. Według ustaleń śledczych oskarżonym osobom zarzuca się wyłudzenie nieruchomości od 140 pokrzywdzonych o łącznej wartości przekraczającej 22,5 mln zł. Prokuratura poinformowała, że część oskarżonych jeszcze przed przedstawieniem im zarzutów, podpisała ugody z pokrzywdzonymi i ustaliła zadośćuczynienie.
Najnowsze komentarze