Suburbanizacja, czyli wyprowadzanie się na przedmieścia, to nie tyle kwestia mody, co konieczności. Takie wnioski można wyciągnąć z raportu portalu Nieruchomosci-online.pl “Krajobraz lokalnych rynków nieruchomości”. Przeanalizowano w nim ceny domów, mieszkań i działek w 16 głównych aglomeracjach Polski oraz niemal 200 ościennych gminach. Wynik analizy jest łatwy do przewidzenia – w wielu przypadkach różnice w cenie są ogromne.
Jeszcze 3-4 lata temu kupujący nieruchomość mającą zaspokoić własne potrzeby mieszkaniowe rozpatrywali następującą alternatywę: średniej wielkości mieszkanie w centrum miasta, duże mieszkanie na obrzeżach miasta lub dom na przedmieściach. Wszystkie te opcje wychodziły podobnie cenowo, jednak zapewniały inny metraż. Oczywiście za tym wyborem stała konieczność dostosowania trybu życia, czyli dodatkową ceną za dużą przestrzeń domu z ogrodem była konieczność codziennych, długich dojazdów. Jednak obecnie, po dwóch latach gwałtownych zawirowań na rynku i bardzo dynamicznego wzrostu cen, przy jednoczesnym spadku zdolności kredytowej, zakres wyboru przeciętnego nabywcy mocno się zmienił. Coraz częściej dom na przedmieściach (nawet budowany metodą gospodarczą) jest poza zasięgiem finansowym i na popularności zyskują mieszkania w takich lokalizacjach.
Ogólny trend jest taki, że w ujęciu całościowym ceny mieszkań, działek i domów rosną. Można już jednak zaobserwować też spadki, przy czym dotyczą one gmin ościennych, a nie samych największych miast. W przypadku mieszkań z rynku wtórnego, różnice cen między aglomeracją a gminami przylegającymi wyniosła 20-80% (największa dysproporcja występuje w aglomeracji warszawskiej, gdzie różnica między miastem a gminami podmiejskimi wynosi nawet 80%). Jeśli chodzi o domy i działki, to raczej nie ma co szukać przecen w obrębie miast (wyjątkiem jest Gdańsk, gdzie działki staniały o 4%, oraz Kraków, gdzie analogiczny spadek zanotowano w przypadku domów). Zanotowane obniżki cen dotyczą właśnie gmin ościennych, jednak należy pamiętać, iż różnice ceny są tu mniejsze niż w przypadku mieszkań. Problemem w przypadku wielu takich lokalizacji jest niewielka liczba ofert
Zakup lokalu lub domu (lub budowa domu) w lokalizacji peryferyjnej to kusząca opcja w sytuacji, gdy ceny robocizny i materiałów budowlanych są tak wysokie, a zdolność kredytowa spada z miesiąca na miesiąc. Należy jednak wziąć pod uwagę, czy taka nieruchomość dobrze spełni stawiany przed nią cel. W przypadku zakupu pod własne potrzeby mieszkaniowe – czy życie z dala od centrum miasta na pewno będzie komfortowe? W przypadku zakupu inwestycyjnego – czy taka lokalizacja rzeczywiście daje szanse na wzrost wartości i/lub wynajem? W przypadku zakupów inwestycyjnych w gminach ościennych na pewno warto stawiać na nowopowstające lub rozwijane “podmiejskie sypialnie”, czyli miejsca, które co prawda są peryferyjne, jednak ich infrastruktura (w tym transport do miasta) zdążyła się chociaż trochę rozwinąć.
Ogólny wniosek z raportu Nieruchomosci-online.pl jest taki, że ceny nadal się trzymają. Póki co nie widać istotnych spadków, chociaż widać za to, iż jeśli te mają gdzieś nastąpić, będą to raczej ościenne gminy, niż same główne miasta. Szczególnie odporne na ewentualny kryzys będą największe metropolie, w tym Warszawa, gdzie rynek mieszkaniowy jest mocno rozwinięty i wciąż rośnie. Tam często nawet w ościennych gminach ceny są bardzo wysokie, co wynika z mocno dodatniego salda migracji – mówi się, że Polska się wyludnia, jednak są miejsca, gdzie ludzi przybywa i są to właśnie największe miasta.
Tagi: ceny mieszkań, raporty - rynek nieruchomości
Najnowsze komentarze