Budowlanka hamuje – jak to się przełoży na sytuację kupujących?

Dodane dnia 23 lut 2023 w kategorii Domy i mieszkania, Rynek nieruchomości | 0 komentarzy

WIdok ze środka betonowej rury na pustaki ceramiczne

Rosnące koszty budowy, brak odpowiednich gruntów i niestabilna sytuacja geopolityczna, wszystko to przyczynia się do spadku liczby nowych inwestycji w branży budowlanej. W ostatnich miesiącach nowych projektów dotyczących zabudowy mieszkalnej jest średnio o 28% mniej. Konkretne dane zależą oczywiście od regionu, ale eksperci ostrzegają, że przy większym popycie i tak niskiej liczbie bieżących inwestycji ceny mieszkań znów mogą zacząć rosnąć, lokale będą wciąż trudno dostępne.

Niestabilny rynek mieszkaniowy

W ubiegłym roku obserwowaliśmy duży skok oprocentowania kredytów. Odbiło się to zarówno na sytuacji inwestorów prywatnych, jak i deweloperów. Ci drudzy w reakcji na rosnące koszty budowy i niski popyt zamrozili część inwestycji. W świetle tych faktów nie dziwią dane GUS, według których w całym 2022 rozpoczęto budowę nieco ponad 200 tysięcy mieszkań. Rok wcześniej inwestycji tego typu było o wspomniane już 28% więcej. Takie statystyki to naturalny obraz rynku po serii podwyżek stóp procentowych i zapaści w segmencie kredytów mieszkaniowych. Analitycy ostrzegają, że równowaga na rynku jeszcze nie została osiągnięta. Liczba nowych inwestycji w najbliższych miesiącach również może być bardzo niska.

Statystyki dotyczące liczby nowych inwestycji w sektorze mieszkaniowym są bardzo zróżnicowane w zależności od regionu. W województwie warmińsko-mazurskim i podkarpackim różnice w danych inwestycyjnych są bardzo niewielkie w skali rok do roku. Nowych przedsięwzięć budowlanych jest o 3 czy 4% mniej. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda na Podlasiu czy Lubelszczyźnie. Na tych terenach mamy do czynienia ze spadkami inwestycyjnymi na poziomie niemal 40%. Co ciekawe, mimo że w województwie mazowieckim powstaje obecnie najwięcej lokali mieszkalnych, Warszawa wcale nie jest miastem, które rozrasta się najszybciej. Dużo więcej lokali oddaje się do użytku w mniejszych miasteczkach pod Warszawą, takich jak Pruszków czy Piaseczno.

Topniejące zasoby nowych mieszkań, co to oznacza dla kupujących?

Mniejsza podaż zawsze wiąże się ze wzrostem cen. Ryzyko to jest realne, ponieważ w rękach deweloperów pozostaje coraz mniej mieszkań. Jeśli popyt zacznie się wzmacniać, lokali na rynku pierwotnym może zacząć brakować. Według perspektyw specjalistów popyt w branży mieszkaniowej może odbijać przez następne dwa lata. Tyle czasu nie wystarczy, by osiągnąć równowagę podaży i popytu. Prawdopodobny staje się scenariusz, gdy ceny mieszkań znów są windowane.

Braki w ofercie deweloperów będą z pewnością bardziej widoczne w momencie ożywienia wśród inwestorów. Co prawda istnieje pewien bufor w postaci wydanych pozwoleń na budowę i świeżo rozpoczętych inwestycji, ale na ich realizację będzie potrzeba czasu. Czy rynek wtórny będzie w stanie wypełnić lukę podażową i spowolnić spodziewane wzrosty cen? Czas pokaże.

Tagi:

Dodaj komentarz