Rynek mieszkań, jak wiadomo, radzi sobie aktualnie dobrze. Można powiedzieć, że aż za dobrze – wszyscy tylko czekają aż bańka pęknie. Sytuacja jest napięta, nic zatem dziwnego, że strach padł na wszystkie osoby, które chcą sprzedać mieszkanie. Bo co, jeżeli nie uda im się sfinalizować transakcji zanim to się stanie? Rynek nieruchomości wtórnych szaleje i ma to swoje odzwierciedlenie w cenach mieszkań.
Ceny nieruchomości poszły w górę
Mieszkania używane podrożały i to niemało. We Wrocławiu, przykładowo, można zaobserwować wzrost cen nieruchomości o 18% w ujęciu rok do roku. I są to dane z NBP a nie z księżyca. Szokujące prawda? Oznacza to, że względem poprzedniego roku lokale są droższe o 1100 złotych na jednym metrze kwadratowym. Po przeliczeniu można zauważyć, że teraz za standardowe, 50-metrowe mieszkanie przyjdzie kupującym zapłacić o 55 tysięcy wyższą cenę niż by zapłacili, gdyby zdecydowali się na transakcję rok wcześniej. Ten ogromny wzrost cen, szybszy niż można by to było przewidzieć uwzględniając warunki panujące na rynku, dmucha coraz bardziej bańkę nieruchomości. A bańka ta w każdej chwili może pęknąć. Nie wiadomo jednak kiedy to się stanie.
Jak wygląda sytuacja w Polsce?
Nie tylko dane z Dolnego Śląska są niepokojące. Choć trzeba przyznać, że we Wrocławiu, jeżeli chodzi o wzrost cen na rynku mieszkań używanych, padł chyba rekord. Jednak warto wspomnieć również o Gdańsku, gdzie w ciągu roku ceny za metr kwadratowy wzrosły z 7508 złotych do 8268 złotych, czyli niemalże 800 złotych. To stanowi 10% podwyżkę. Nie zapominajmy również o Krakowie i Poznaniu, gdzie wzrost cen był podobny jak w Gdańsku – również wynosił 10%.
Popyt nakręca całą sytuację
W normalnych warunkach większość ludzi, widząc co się dzieje i jakie mieszkania stały się drogie, wstrzymałaby się z zakupami. Jednak w tym przypadku jest inaczej. Z jakiegoś powodu rynek nieruchomości, mimo drastycznych zwyżek cenowych, ciągle przyspiesza. Nie wygląda na to, aby jakakolwiek granica cenowa miała zniechęcić potencjalnych klientów. Wręcz przeciwnie – kupują teraz, bo boją się, że później będzie jeszcze drożej. A to nakręca rynek i winduje ceny w górę.
Wiele osób decyduje się również na zakup mieszkań nadających się do gruntownego remontu, aby szybko je doprowadzić do stanu używalnego i sprzedać. W ten sposób, przy aktualnych, gwałtownych wzrostach cen, można zarobić na takiej operacji nawet 15% wartości mieszkania w ciągu roku.
Rynek najmu również ma wpływ
Oczywiście, że tak. Popyt na mieszkania jest ogromny również ze względu na to, że ludzie kupują nieruchomości i przygotowują je pod wynajem. A z racji tego, że coraz więcej młodych osób jest zainteresowanych ofertami mieszkań na wynajem – nie wiadomo kiedy i czy w ogóle to szaleństwo zacznie się uspokajać.
Ceny mieszkań na rynku wtórnym rosną i ma na to wpływ wiele czynników. Najważniejszy jest jednak taki, że chętnych na zakup nie brakuje. Jest to zaskakujące, ponieważ zazwyczaj zbyt wysokie ceny mają bardzo negatywny wpływ na popyt. Jednak w tym przypadku tak się nie stało.
Co będzie dalej?
O ile jeszcze niedawno większość ekspertów prognozowała dalsze wzrosty, o tyle po ogłoszeniu stanu epidemii koronowirusa przewidywania przestały być tak optymistyczne. Jest zbyt wcześnie, aby oceniać, jak pandemia wpłynie na rynek nieruchomości, jednak jest bardzo o prawdopodobne, że mocno przyhamuje ona wzrost cen.
Tagi: mieszkania - rynek wtórny
Wystrzeliły, bo większość osób w najbliższych tygodniach straci pracę bądź płynność przedsiębiorstwa to nieruchomości potraktują jako lokatę. Teraz próbują sprzedać z zawyżonym zyskiem. Szczególnie młodzi ludzie powinni nie dać się nabrać na taką spekulację i odroczyć kupno działki/domu/mieszkania na kilka miesięcy. Do teraz gdzieś mieszkaliście to dacie jeszcze radę kolejne ;). Wówczas doczekamy się normalnych cen mieszkań. Mam nadzieję, że ludzie co żyli głównie z wynajmu i zawyżonej sprzedaży (wykupywali mieszkania na potęgę) dostaną po 4 literach! Bank odroczy ewentualne raty, ale na pewno nie zrezygnuje z odsetek z zaciągniętych kredytów. Cóż ja miałam kupować mieszkanie, ale mi się odwidziało 🙂 jak wielu moim znajomym.