Na rynku nieruchomości zaczyna być widoczny trend, który budzi obawy ekspertów. Chodzi o powiększającą się różnicę między siłą nabywczą Polaków a ceną za metr kwadratowy mieszkania. Sytuacja na poszczególnych rynkach różni się, ale od 2017 r. siła nabywcza spada i w rezultacie mieszkania stają się coraz trudniej dostępne dla przeciętnego klienta.
Siła nabywcza określa, ile metrów kwadratowych mieszkania według średnich cen można kupić za średnie miesięczne wynagrodzenie brutto. Badania pokazują, że siła nabywcza Polaków spada. W Trójmieście spadek siły nabywczej obserwowany jest już od roku 2014. Biorąc pod uwagę I kwartał 2021 r., najdrożej jest obecnie w stolicy Małopolski, gdzie za średnie wynagrodzenie można kupić jedynie 0,54 mkw. mieszkania na rynku pierwotnym. Z kolei sytuacja na łódzkim rynku nieruchomości jest dość stabilna. Ogólny trend jest taki, że od kilku miesięcy mieszkania w Polsce szybko drożeją, w 11 polskich miastach osiągając poziom rekordowy. W maju bieżącego roku średnia cena za mkw. na rynku pierwotnym była o 13 proc. wyższa niż rok wcześniej, wynosząc 8 510 zł. Z kolei na rynku wtórnym za metr kwadratowy trzeba było zapłacić średnio 8 296 zł, czyli o 7 proc. więcej niż w maju 2020 r. Podobne wzrosty cen obserwowane są w przypadku domów – na rynku pierwotnym odnotowano w maju wzrost o 13 proc. w stosunku do maja ubiegłego roku, natomiast na rynku wtórnym o 14 proc. Eksperci podkreślają, że podczas gdy od 2018 roku wzrasta średnia cena transakcyjna nieruchomości, siła nabywcza Polaków spada, a więc nożyce cenowe coraz bardziej się otwierają.
Z sytuacją taką mamy do czynienia, gdy wzrost cen nieruchomości jest szybszy niż wzrost wynagrodzeń. Podobnie działo się w latach 2006-2008, ale aktualnie spadek siły nabywczej nie jest jeszcze aż tak drastyczny. Analitycy przyznają, że gdyby wzrosły stopy procentowe, a ceny wciąż rosły szybciej od przeciętnej pensji, mogłoby to spowodować spadek popytu, ponieważ dla osób, które na zakup mieszkania muszą zaciągnąć kredyt hipoteczny, ważne jest przede wszystkim, jaką część ich wynagrodzenia pochłonie rata kredytu.
Na razie jednak wiele czynników wciąż podsyca rynek nieruchomości. Kredyty są tanie, a trzymanie środków pieniężnych na lokatach – nieopłacalne. Optymizm w gospodarce wzrasta wraz z postępującą akcją szczepień i nadzieją na wyjście z pandemii. Jednocześnie klienci obawiają się, że deweloperzy wciąż będą podnosić ceny mieszkań, a do tego mamy do czynienia z rosnącą inflacją. To wszystko sprawia, że zainteresowanie zakupem nieruchomości jest obecnie rekordowe, podobnie jak zainteresowanie kredytami mieszkaniowymi. W kwietniu 2021 r. Biuro Informacji Kredytowej otrzymało zapytania o kredyty hipoteczne na kwotę o 91,5 proc. wyższą niż w maju ubiegłego roku. Wartość kwot na wnioskach kredytowych jest również rekordowa – w maju była średnio o 15 proc. wyższa niż rok wcześniej i wynosiła ok. 321 tys. zł. Takie zainteresowanie kredytami w ostatnich kwartałach w dużej mierze wynika z ich niskiego oprocentowania. Coraz mniej osób może sobie pozwolić na zakup nieruchomości za gotówkę, zwłaszcza biorąc pod uwagę poziom cen w największych polskich miastach.
Najnowsze komentarze