Okazuje się, że mieszkanie to nie miejsce, w którym można ustalać zasady samodzielnie. Wszystkich lokatorów obowiązują bowiem pewne regulaminy. Niekiedy regulują one nawet kwestie tego rodzaju, kiedy i jak włączać grzejnik oraz jaką temperaturę w lokalu trzeba utrzymywać w okresie zimy.
W roku 2017 sąd w Łodzi zdecydował, że jeśli lokator rzadko włącza grzejnik lub utrzymuje w swoim mieszkaniu niską temperaturę, działa na szkodę sąsiadów i całego budynku. Tym samym sąd przyznał rację wspólnocie mieszkaniowej, która zobowiązała wcześniej lokatora do utrzymywania w lokalu wyższej temperatury.
Starsza kobieta ustawiła grzejniki na najniższe wartości. Wyłączała je również na czas wyjazdów. Niekiedy korzystała w zastępstwie z piekarnika. Jej mieszkanie tym samym dogrzewali sąsiedzi, którzy w efekcie końcowym płacili wyższe rachunki z tego tytułu. Sąd uznał, że w tym przypadku płacili oni częściowo również za mieszkanie emerytki.
Co ciekawe, pewna spółdzielnia mieszkaniowa z Łodzi postanowiła w mieszkaniach dokonać wymiany głowic termostatycznych w grzejnikach, tak aby nie można było ich całkowicie zakręcić. Wyliczono bowiem, że w niektórych lokalach zużycie jest zerowe lub niemal zerowe. Wymienione głowice zapewniały w mieszkaniach temperaturę minimalną na poziomie 16 stopni Celsjusza, co zdaniem spółdzielni pozwala na zachowanie budynku w odpowiednim stanie technicznym. Wielu lokatorom to rozwiązanie się nie spodobało. Uważali, że wiosną, na koniec sezonu grzewczego w mieszkaniach będzie po prostu za gorąco. W praktyce jednak spółdzielnia działała zgodnie z prawem. Rozporządzenie z 2002 roku mówi bowiem, że pokrętła powinny pozwalać na przykręcenie grzejników do temperatury nie niższej niż 16 stopni Celsjusza.
Tym samym okazuje się, że akt własności mieszkania nie oznacza, że właściciel lokalu sam ustala reguły i może zapomnieć o tym, że stanowi element większej całości. W tym przypadku trzeba dostosować się do ogólnych zasad współżycia sąsiedzkiego. Niestety granice tego co wolno, a czego nie często są mało wyraźne i powodują wiele nieporozumień. Tak jest w przypadku palenia papierosów na balkonie. Niektórzy są zdania, że balkon jest przedłużeniem mieszkania, a inni chcą zakazu palenia w tym miejscu.
Na mocy ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu nie można zakazać palenia papierosów na balkonie, bo jest to miejsce prywatne. Jednak za próbę rozwiązania problemu wzięły się niektóre spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe. Coraz częściej w regulaminach pojawia się zapis, że na balkonach i tarasach palić nie można. W praktyce uchwały nie są jednak prawem i nie można karać administracyjnie osób, które naruszają ich zasady.
Karą za nieprzestrzeganie regulaminu bywa w skrajnych wypadkach wykluczenie ze spółdzielni czy wspólnoty, o ile dana osoba jest jej członkiem. To proces bardzo uciążliwy. Strażnicy miejscy nie karzą mandatami za palenie na balkonie, ale mogą już ukarać za śmiecenie, w sytuacji, gdy niedopałki lądują na niższym piętrze
Najnowsze komentarze