Ceny nieruchomości nie rosną tak szybko, jak w zeszłym roku, ale zapowiadanych przez niektórych analityków spadków nie widać. Szczególnie w dużych miastach ceny ciągle idą do góry, a kolejne wzrosty mogą być napędzane nowym rządowym programem wsparcia w zakupie mieszkania. Rządowe środki można wykorzystać w lepszy sposób, niż napędzając popyt.
Ceny nieruchomości zaczęły w zeszłym roku rosnąć jeszcze przed startem programu Bezpieczny Kredyt 2%. W pewnym momencie popyt był tak duży, że drożały również te mieszkania, które się nie kwalifikowały na kredyt z dopłatami. Polacy ruszyli na zakupy w obawie przed tym, że będzie tylko drożej, czego efektem były kolejne wzrosty cen.
Wzrosty wyhamowały, ale ceny nie zaczęły spadać
Program został wygaszony wraz z nadejściem nowego roku, co wróżyło zapaść na rynku. Nic takiego nie miało miejsca i już się nie wydarzy. Dynamiczne wzrosty co prawda wyhamowały, ale nie widać większych spadków. W mniejszych miastach i w przypadku mniej popularnych lokalizacji np. na obrzeżach lub w dzielnicach o gorszej sławie można trafić na promocje cenowe zarówno na rynku wtórnym, jak i pierwotnym. W dużych miastach ceny ciągle rosną.
Opracowany dla portalu Bankier.pl i Pulsu Biznesu przez Cenatorium indeks urban.one wyniósł w sierpniu 2024 roku 114,17 pkt. Był to wynik o 0,53 pkt wyższy niż miesiąc wcześniej i oznaczał największy wzrost od początku roku. W porównaniu do września 2023 roku wartość indeksu była wyższa o 5,63 pkt.
Ceny rosną mimo lepszej podaży
Indeks przygotowany dla największych Polskich rynków nieruchomości (Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Łodzi, Poznania, Gdańska i Gdyni) wyniósł w sierpniu 127,87 pkt i tym samym był o 0,57 pkt wyższy od lipcowego. W relacji rok do roku zwiększył się o 5,06 pkt.
W sierpniu największe wzrosty cen odnotowano na rynku pierwotnym we Wrocławiu, Gdańsku, Łodzi i Poznaniu, mimo że oferta dostępnych lokali jest znacznie większa niż przed rokiem. Na siedmiu największych rynkach dostępnych było łącznie prawie 95 tys. lokali. Jest to o 37 tys. mieszkań (64 proc.) więcej niż przed rokiem. W kilku największych polskich miastach podaż jest obecnie najwyższa w historii pomiarów.
Nowy kredyt z dopłatami znów rozgrzeje kupujących
Ceny rosną, mimo że rośnie również sprzedaż i maleje zainteresowanie. Wiele osób czeka na start zapowiadanego przez rząd Kredytu mieszkaniowego #naStart, który ma być nową formą wsparcia kupujących. Oczekiwanie potwierdzają informacje od deweloperów, którzy widzą gwałtowny spadek zainteresowania oraz dane z banków. W sierpniu udzieliły one o ponad 12 proc. mniej kredytów niż miesiąc wcześniej.
Biuro Informacji Kredytowej podaje też, że w sierpniu wniosków o kredyt mieszkaniowy było prawie 14 proc., mniej niż w lipcu i 32 proc. mniej niż przed rokiem.
Zdaniem ekspertów z rynku nieruchomości uruchomienie nowego kredytu z dopłatami znów sprawi, że zainteresowanie zakupem własnego mieszkania gwałtownie wzrośnie, a wraz z nim po raz kolejny wystrzelą wzrosty cen.
Ważniejsze potrzeby niż wsparcie dla kredytobiorców
Analitycy rynku oraz część polityków zwraca jednak uwagę, że środki, które były planowane na realizację dopłat, powinny zostać spożytkowane w inny sposób. Ważniejsza od wsparcia kredytobiorców, jest obecnie pomoc dla powodzian.
Według niepełnych jeszcze danych uszkodzonych lub całkowicie zniszczonych w powodzi na południu kraju zostało ponad 11,5 tys. budynków. W samym tylko województwie dolnośląskim straty są szacowane na prawie 4 mld złotych.
Osoby, które straciły dach nad głową, mogą liczyć na rządowe wsparcie, pomoc w spłacie kredytu czy środki z polisy ubezpieczeniowej (o ile nieruchomość była ubezpieczona). Skala zniszczeń w wielu przypadkach jest jednak tak duża, że zapowiadana obecnie pomoc będzie niewystarczająca.
Transfer środków budżetowych z programu wsparcia dla kredytobiorców może pomóc wielu osobom poradzić sobie z ogromem tragedii, jaka ich spotkała. Z drugiej strony może uchronić polski rynek mieszkaniowy przed dalszym pompowaniem bańki cenowej.
Najnowsze komentarze