W obliczu nadchodzącego kryzysu gospodarczego inwestorzy szukają bezpiecznej przystani dla swojego kapitału. Pojawiają się głosy, że odporne na kryzys mogą okazać się nieruchomości. Czy rzeczywiście?
Niespodziewany cios w nieruchomości
Pandemia koronawirusa nadeszła w momencie, kiedy rynek nieruchomości był w najlepszej w historii formie. Nigdy dotąd nie sprzedawało się i nie budowało tak wiele mieszkań. Znaczną część transakcji nakręcali inwestorzy kupujący lokale pod wynajem. Cały czas rosły również ceny, a niektórzy eksperci upatrywali w tym bańki, która lada moment może pęknąć. Inni wskazują natomiast, że aby doszło do bańki spekulacyjnej jak w roku 2008, ceny nieruchomości musiałyby wzrosnąć znacznie bardziej. Znaczenie ma tu bowiem, ile metrów kwadratowych jesteśmy w stanie kupić za średnie wynagrodzenie. A obecnie siła nabywcza Polaków jest znacznie wyższa niż dwanaście lat temu.
Na dobrą kondycję tego sektora gospodarki wpływały ostatnio również inne czynniki. Mianowicie rosnący popyt na mieszkania na wynajem oraz inwestorzy, którzy kupowali nieruchomości właśnie w tym celu. Niskie stopy procentowe powodowały, że kredyty hipoteczne były tańsze, a lokaty bankowe właściwie nieopłacalne. A jak już nieraz pokazała historia, nieruchomości są jednym z bezpieczniejszych sposobów na lokowanie kapitału, a ewentualne zawirowania na rynku są długotrwałym procesem, w trakcie którego inwestorzy mogą reagować. Najczęściej, nawet po chwilowych spadkach, czy zahamowaniu wzrostu cen, z czasem znowu zaczynają ponownie rosnąć. To właśnie te argumenty mogą ostatecznie wpłynąć na to, że nawet kryzys w skali krajowej nie dotknie nieruchomości.
Czy epidemia rozpocznie hossę?
Z drugiej jednak strony inwestorzy mogą wykazywać się większą powściągliwością w wydawaniu pieniędzy, trzymając gotówkę na czarną godzinę, np. na wypadek utraty pracy. Możliwe więc, że zmniejszy się ilość zakupów inwestycyjnych. W pierwszych tygodniach epidemii widać spadek zainteresowania kupujących oraz mniejszą ilość udzielanych kredytów hipotecznych. Przy analizie rynku nieruchomości nie można bowiem zapominać i o tym segmencie. A trzeba wziąć pod uwagę, że banki z dnia na dzień mocno zaostrzyły swoją politykę kredytową, co objawia się zwiększonymi formalnościami, ale i dużo większym, obowiązkowym wkładem własnym. A to może się okazać kluczowym problem dla osób chcących kupić nieruchomość, zorganizowanie takiej gotówki wymaga bowiem czasu.
Oczywiście w Polsce nadal niedobór mieszkań jest olbrzymi, nie grozi nam więc zastój na rynku. Zagadką pozostaje również kwestia najmu. Obecnie wielu najemców chce renegocjować stawki czynszów, albo wypowiedziała umowy, przenosząc się do mniejszych lokali, pokoi, czy domów rodzinnych, na co mogą sobie pozwolić z uwagi na przejście w tryb pracy zdalnej. Nie wiadomo, jak długo ten stan się utrzyma, ale możliwe są dwa scenariusze. Tendencja ta może się utrzymać i coraz więcej osób będzie rezygnować z najmu. Ale może się też zdarzyć, że nieruchomościami na wynajem zainteresują się osoby, które z powodu pandemii muszą przełożyć decyzję o zakupie.
Wszyscy eksperci podkreślają jednak, że faktyczny wpływ koronawirusa na rynek nieruchomości będzie można ocenić dopiero za kilka miesięcy.
Tagi: COVID, koronawirus a rynek mieszkaniowy
Najnowsze komentarze