Koronawirus wpłynął na plany mieszkaniowe Polaków i rynek nieruchomości. Z jednej strony spowodowane jest to większymi wymaganiami banków w zakresie udzielania kredytów hipotecznych, z drugiej obawą o stabilność domowych finansów.
Lockdown spowodował, że banki zaostrzyły wymagania co do wysokości minimalnego wkładu własnego oraz formalności, jakie muszą spełniać przyszli kredytobiorcy. Branże, które przez pandemię stały się najbardziej ryzykowne właściwie od razu są przez banki dyskwalifikowane, a pracujące w nich osoby nie mają obecnie szans na uzyskanie kredytu mieszkaniowego. Podobnie jak osoby zatrudnione na umowę zlecenie.
Jak pokazują badania CBRE, aż 65 % Polaków z powodu koronawirusa odłożyło na później decyzję o zakupie nieruchomości. To natomiast przełożyło się błyskawicznie na spadek sprzedaży mieszkań na rynku pierwotnym. Te sięgają nawet 55 % na największych rynkach. Mniejszy popyt, większe wymagania banków, oraz niepewność zatrudnienia przełożyły się na znaczny spadek ilości wniosków kredytowych. Niepewna sytuacja gospodarcza wpłynęła nie tylko na obniżenie się nastrojów Polaków, ale i większą ostrożność w wydawaniu pieniędzy. Wiele osób nie chce w tak niepewnych czasach podejmować dużych zobowiązań finansowych, ani wydawać znacznych kwot.
Nastroje kupujących przełożyły się na sytuację deweloperów, którzy w ostatnich miesiącach notują spore spadki sprzedaży mieszkań. Najbardziej odczuwalne jest to na najprężniejszych krajowych rynkach. Największy, bo aż 55 procentowy spadek odnotowano w Warszawie, około 50 % spadła sprzedaż mieszkań w Łodzi, a o niewiele mniej, bo 48 % w Trójmieście. W Poznaniu spadek był co prawda najmniejszy, ale i tak wyniósł 10 %. Zmiany określono na podstawie porównania z analogicznym okresem ubiegłego roku. W drugim kwartale roku sprzedaż mieszkań na rynku pierwotnym zmniejszyła się o 64 %. Dane takie przedstawili eksperci firmy JLL.
Biuro Informacji Kredytowej natomiast przedstawiło dane, z których wynika, że od lipca banki znowu zaczęły patrzeć przychylniej na kredytobiorców. Dzięki temu popyt na kredyty mieszkaniowe od kilku miesięcy powoli rośnie, a w niektórych bankach szansę na otrzymanie pożyczki znowu mają osoby zarabiające na podstawie umów cywilnoprawnych.
Powód wstrzymania się z decyzją o zakupie mieszkania był jeszcze jeden. Część kupujących liczyła na to, że pandemia koronawirusa spowoduje obniżki cen nieruchomości. Tak się jednak nie stało, a eksperci przewidują, że w najbliższych kwartałach deweloperzy nieco zmniejszą swoją ofertę. Mniejsza liczba mieszkań na rynku przy rosnącym popycie pozwoli na utrzymanie cen mieszkań na dotychczasowym poziomie.
Tagi: koronawirus a rynek mieszkaniowy
Najnowsze komentarze