W Polsce wciąż rośnie grupa osób, której nie stać na własne mieszkanie. Równocześnie zarabiają zbyt dużo by starać się na przykład o lokal socjalny. Przez to od lat muszą korzystać z wynajmowanych mieszkań i boją się o swoją przyszłość w wieku emerytalnym. Aktualne ceny nieruchomości mieszkalnych sprawiają, że kredyt jest dla nich nieosiągalny, a zdarza się też, że rządowe programy pomocowe nie są dla nich dostępne.
Rodziny, które znają tylko najem
Dobrym przykładem osoby, która tkwi w luce czynszowej bez perspektyw na wydostanie się z niej, jest pani Anna. Napisała niedawno list do witryny Onet.pl, by podzielić się swoją historią. Autorka listu ma 40 lat i trójkę dzieci. Rodziny to jeden z priorytetów rządu i duże gospodarstwa domowe zwykle mogą liczyć na różne formy pomocy w zdobyciu własnego M. W tym przypadku dużą przeszkodą jest odziedziczone po dziadkach lokum w małym mieście. To najczęściej wyklucza z rządowych działań ułatwiających zakup własnego M. Mieszkanie uzyskane drogą spadku zawsze można sprzedać. Jednak różnice w cenach między dużymi i małymi miastami są tak duże, że kwota ze sprzedaży starczyłaby może na wkład własny. W ten sposób uzyskany majątek staje się przeszkodą w pójściu na swoje.
Na przykładzie pani Anny widać, że programy wsparcia typu Bezpieczny Kredyt 2% potrafią tylko skomplikować sytuację. Dla osób, które nie mają szans by zostać ich beneficjentami, są jedynie przyczyną kolejnych wzrostów cen, które sprawiają, że droga do własnego mieszkania jest jeszcze dłuższa. Można założyć, że rodziny takie jak ta pani Anny nie raz już myślały o zakupie własnego lokum na kredyt. Gdy jednak dochodzi do konkretnych wyliczeń, okazuje się, że problemem są dzieci. Liczba osób na utrzymaniu wpływa przecież na zdolność kredytową.
Życie na walizkach
Warto przy tym zauważyć, że najem w naszym kraju nie jest bezpieczną opcją, która zapewnia jakąkolwiek stabilizację. Nagłe wypowiedzenie umowy lokatorom zmusza ich do rewolucji w życiu czy są na to gotowi, czy nie. I to właśnie ten czynnik najczęściej decyduje o tym, że rodziny pragną swojego mieszkania. Dla współczesnych czterdziestolatków własna nieruchomość coraz rzadziej jest miara statusu społecznego czy sukcesu życiowego. Daje przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa.
Przykład pani Anny pokazuje, w jak trudnej sytuacji mogą być rodziny z dziećmi, które pragną własnego lokum w dużym mieście. Niestabilna sytuacja na rynku i coraz droższe mieszkania sprawiają, że nie ma dla nich dobrego wyjścia. Autorka listu nie kryje goryczy, mówiąc o tym, że decyzja o dzieciach utrudnia im dorobienia się własnego dachu nad głową. Przecież w dyskursie publicznym wciąż pojawiają się głosy, że rodziny z dziećmi trzeba wspierać. Jak widać nie wszystkie, a spora część osób tkwiących w luce czynszowej to właśnie rodzice. Ich sytuacja życiowa przypomina przez to stan jakby wciąż byli na dorobku, a cel ich wysiłków tylko się oddala. Czy kolejne pomysły rządu na to, jak pomóc tego typu osobom przyniosą wreszcie wyczekiwane efekty? Aby tak się stało potrzeba elastycznego podejścia do sytuacji Polaków i realnej oceny aktualnych warunków rynkowych.
Najnowsze komentarze