Rynek mieszkaniowy wyhamował. Trudno jednak zdiagnozować, w jakiej dokładnie jest kondycji, ponieważ zmiany są dynamicznie, a dane z rynku spływają ze sporym opóźnieniem. Sprzedający walczą o utrzymanie dobrych nastrojów i wzrost liczby transakcji. Co mogą nam przynieść kolejne miesiące?
Bezpieczny Kredyt 2% miał pobudzić rynek mieszkaniowy. Cel udało się zrealizować. Zainteresowanie preferencyjnym kredytem przerosło oczekiwania twórców rządowego programu, ale również możliwości strony podażowej.
Bezpieczny Kredyt 2% wyczyścił rynek z tańszych mieszkań
Mieszkania kwalifikujące się na dopłaty zaczęły znikać z rynku, jeszcze za nim program wystartował. Wraz z dynamicznym wzrostem popytu, wystrzeliły też ceny nieruchomości. Zarówno sprzedający na rynku wtórnym, jak i deweloperzy szybko zauważyli, że sprzedaje się niemal wszystko.
Mieszkania, które można było sfinansować preferencyjnym kredytem, czyli najczęściej kawalerki i średniej wielkości lokale z dwoma lub trzema pokojami, w pół roku praktycznie zniknęły z rynku. Nadwyżka popytu nad podażą szybko doprowadziła do spektakularnych wzrostów cen nieruchomości. W wielu lokalizacjach pobite zostały rekordy ceny za metr kwadratowy. Imponujące było również tempo zmian.
Nieco spokojniej zachowywał się rynek w przypadku większych mieszkań, których cena przekraczała limity ustalone w ustawie. Jednak również w tym przypadku odnotowane zostały duże wzrosty, a rynek napędzały osoby kupujące za gotówkę oraz korzystające z kredytów hipotecznych udzielanych na standardowych warunkach. Ceny rosły, ponieważ kto mógł, to chciał szybko kupić nieruchomość w obawie przed kolejnymi podwyżkami, które sami napędzaliśmy.
Ostre hamowanie wraz z początkiem roku
Po nowym roku wszystko się zmieniło. Budżet na dopłaty został wykorzystany i program został wygaszony. Nowy rząd obiecał jednak szybkie wprowadzenie jeszcze tańszego kredytu z dopłatami. Rynek wyhamował i czeka na konkrety. I tak już mija kolejny miesiąc oczekiwania, a rządowy program (Mieszkanie na start / Bezpieczny Kredyt 0%), jeśli w ogóle się pojawi, to najszybciej na początku przyszłego roku.
Popyt gwałtownie zmalał, podaż się odbudowuje. Pojawiło się wiele nowych mieszkań na sprzedaż. Zarówno na runku pierwotnym, jak i wtórnym. Taka sytuacja powinna sprawić, że ceny mieszkań będą spadać. W niektórych lokalizacjach mniej popularne mieszkania faktycznie zaczęły tracić na wartości, ale w dużych ośrodkach, w przypadku atrakcyjnych lokalizacji i popularnych lokali ceny utrzymują się na stałym poziomie.
Jak naprawdę kształtując się ceny?
Dynamika wzrostów wyhamowała przynajmniej jeśli mowa o cenach ofertowych, bo te najłatwiej śledzić. Dane dotyczące cen transakcyjnych, jeśli w ogóle są publikowane, to z dużym opóźnieniem. Zresztą stronie podażowej nie jest do końca na rękę, żeby klienci dokładnie wiedzieli, jaka jest dokładnie sytuacja na rynku.
Ostateczna cena może teraz w znacznym stopniu odbiegać od cen podawanych w ogłoszeniach, a to sprawia, że coraz więcej osób może chcieć czekać na obniżki lub, co gorsza, wytrwalej negocjować warunki.
Warto szukać okazji
Kupujących jest teraz mało, bo kto może to czeka na kredyt z dopłatami. W ofertach mogą przebierać kupujący za gotówkę i osoby, które na pewno nie skorzystają z preferencyjnego kredytu, bo np. kupują kolejną nieruchomość.
Oferty z rynku wtórnego nie znikają już z dnia na dzień. Jeśli ktoś musi szybko sprzedać nieruchomość, to jest zmuszony znacznie schodzić z ceny. Kupujący są za to bardziej nieustępliwi w negocjacjach.
U deweloperów powróciły niewidziane od dawna promocje. Można zyskać rabat lub dodatkowe świadczenia w liczone w cenę.
Najnowsze komentarze