Ostatnio do publicznej dyskusji coraz częściej wraca temat budownictwa społecznego i państwowych zasobów mieszkaniowych. Jest to spowodowane coraz większą drożyzną na rynku mieszkaniowym. Jednak zagadnienie nie jest nowe – państwo budowało mieszkania i udostępniało je gorzej sytuowanym już dziesięciolecia tematu. Dlatego teraz można się uczyć na błędach, które popełniono niegdyś. Jednym z nich wydaje się być gettoizacja, czyli tworzenie wielkich skupisk socjalnych budynków mieszkalnych.
Duże doświadczenie w tworzeniu wielkiej bazy mieszkań socjalnych mają kraje skandynawskie oraz Wielka Brytania. W tej drugiej po wojnie zainicjowano program budowy takich mieszkań, zakrojony na bardzo dużą skalę. Trwał około 30 lat i jego efektem było powstanie całych osiedli z mieszkaniami przeznaczonymi dla osób w gorszej sytuacji finansowej i życiowej. Każdy, kto choć trochę żył w Londynie, kojarzy skupiska wielkich, ponurych bloków, wyglądających nawet gorzej niż perelowska spuścizna.
Jednak nie o estetykę tu chodzi, ale o wpływ takich osiedli na zachowania ludzi. Jak pokazały badania, mieszkańcy takich stref w UK dużo częściej są bezrobotni, nie podejmują prób znalezienia pracy, a do tego jest tam dużo większy poziom przestępczości.
Wzrost przestępczości doskwiera także skandynawom – w Szwecji i Danii realizowano olbrzymie projekty budownictwa socjalnego (w Szwecji od lat 50. poprzedniego wieku do lat 70. powstało milion takich lokali). Obecnie są to obszary o “szczególnie dużej wrażliwości społecznej”, co jest eufemistycznym określeniem na po prostu złe dzielnice – pełne biedy, przestępczości i bezrobocia.
Wiele osób te problemy zwala na karb imigracji, jednak prawda jest taka, że statystyki pokazywały taką albo i jeszcze gorszą sytuację już w czasach, gdy emigrantów prawie nie było w tych krajach. Jednolitość etniczna i narodowa wydaje się nie wpływać na to, czy gettoizacja mieszkań socjalnych jest społecznie szkodliwa.
Jak zatem można rozwiązać ten problem? Na pewno nie powinno się tworzyć tak dużych skupisk mieszkań socjalnych, ponieważ wtedy osoby o gorszej sytuacji finansowej, ale nadal żywych ambicjach, są skazywane na walkę z nieprzyjaznym otoczeniem. Budynki powinny być więc rozproszone po mieście, co z kolei rodzi kolejny problem.
Jak pokazują sondaże i statystyki, osoby z ustabilizowaną sytuacją finansową i zawodową nie chcą mieszkać w pobliżu budynków socjalnych. Uważają je za zagrożenie i źródło niepokojów społecznych. Zatem rozpraszanie takich mieszkań po mieście mogłoby się spotkać z oporem. Być może postawienie pierwszych takich budynków, jeśli nie generowałyby problemów, przekonałoby kolejne osoby do tego, że nie pogarszają one jakości życia w danej okolicy.
Istotna jest też architektura. W wielkich programach budownictwa socjalnego XX wieku stosowano ciężką, modernistyczna zabudowę, o wręcz brutalistycznych rysach. Budynki do tego były bardzo duże, przez co każdy z nich tworzył swój niekorzystny “ekosystem”. Budownictwo socjalne nowych czasów powinno postawić na mniejsze budowle lub nawet pojedyncze lokale, tak aby unikać efektu gromadzenia w jednym miejscu osób o podobnych problemach.
Tagi: budownictwo społeczne
Najnowsze komentarze