Pogorszenie kondycji gospodarki wywołane pandemią koronawirusa i lockdownem zaczyna wywierać spodziewany wpływ na rynek nieruchomości. Jednym z sygnałów pogorszenia koniunktury w mieszkaniówce są coraz liczniejsze przeceny lokali oferowanych przez deweloperów.
Złe sygnały z rynku pracy
Deweloperzy i analitycy rynku nieruchomości coraz częściej prognozują korektę cen. Główną przyczyną trendu spadkowego ma być pogarszająca się sytuacja na rynku pracy. W maju bezrobocie wzrosło do dawno nienotowanego poziomu 6%. Do tego coraz więcej zakładów pracy deklaruje zwolnienia grupowe, można się więc spodziewać, że liczba niezatrudnionych nadal będzie rosła. Taka sytuacja zaczyna znajdować odzwierciedlenie w zarobkach – w maju średnie wynagrodzenie zmalało o 6,7% (względem marca 2020).
Jak widać więc, podstawowe parametry rynku pracy, które jeszcze niedawno pięły się w górę, teraz zaczynają zniżkować. Skutkiem jest coraz większa ostrożność klientów, ale też ich coraz mniejsza“siła nabywcza” oraz zdolność kredytowa. W chwili obecnej nie widać tego jeszcze zbyt mocno w statystykach sprzedaży deweloperów, głównie z tego powodu, że nadal są finalizowane transakcje rozpoczęte przed pandemią. Są jednak już pierwsze symptomy spowolnienia, takie jak chociażby wstrzymywanie realizacji inwestycji oraz coraz mniejsza liczba rozpoczynanych budów. Według wielu ekspertów do dopiero początek schładzania rynku pierwotnego.
Wynajem już nie tak atrakcyjny
Oprócz pogorszenia sytuacji finansowej osób nabywających mieszkania na własne potrzeby, dla deweloperów również kluczowe znaczenia ma odpływ klientów inwestycyjnych. Tutaj czynnikiem napędzającym bessę jest spadek stawek najmu. Ten z kolei jest spowodowany kilkoma zjawiskami, w tym znikomym ruchem turystycznym oraz zdalnym trybem nauczania (dzięki temu wielu studentów wypowiedziało umowy najmu i wróciło do rodzinnych miejscowości). Niższe stawki to niższa rentowność inwestycji w mieszkanie na wynajem. Taka forma lokowania wolnych środków zaczyna więc tracić na popularności. Jak długo utrzyma się ten niekorzystny trend? To zależy od tego, co się wydarzy w kolejnych miesiącach. Nawrót koronawirusa i utrzymanie zdalnego trybu nauczania i pracy plus powrót ograniczeń w przemieszczaniu się byłyby bardzo silnym, kolejnym ciosem w rynek nieruchomości.
Oferty deweloperów straciły aktualność
Wymuszone przez pandemię zmiany trybu życia sprawiły, że osoby szukające mieszkania na własne potrzeby kompletnie zmieniły preferencje. Przede wszystkim wzrosła liczba zapytań o lokale o większej powierzchni. Znaczenie zyskały też balkony, tarasy, ogródki i przyległe tereny zielone. Coraz więcej klientów decyduje się na dom (nawet w postaci bliźniaka lub szeregowca), zamiast mieszkania. W skutek tego oferta deweloperów straciła aktualność i na chwilę obecną jest w dużym stopniu niedopasowana do rynkowych trendów. Można się spodziewać, że nowe inwestycje będą planowane zgodnie ze specyfiką popandemicznego popytu.
I co dalej?
W chwili obecnej coraz więcej deweloperów zaczyna walczyć o klienta ceną. Osoby, które planowały zakup mieszkania już przed pandemią, zazwyczaj nie rezygnują z planów, lecz szukają lokalu dopasowanego do ich nowej, gorszej sytuacji finansowej. Dlatego upusty mogą ich zachęcić. Prawdopodobnie z czasem coraz więcej podmiotów z rynku pierwotnego zdecyduje się na przeceny, a czas trwania takiego trendu będzie zależny od ogólnego stanu gospodarki, w tym od tego, czy doświadczymy nawrotu pandemii koronawirusa.
Tagi: ceny mieszkań, deweloperzy, koronawirus a rynek mieszkaniowy, mieszkania - rynek pierwotny
Najnowsze komentarze