Z niedawno udostępnionych przez GUS danych dowiedzieliśmy się m.in., że aż 11% mieszkań w Polsce pozostaje niezamieszkanych. To tzw. pustostany – lokale mieszkalne bez lokatorów. Ta niekorzystna statystyka tym bardziej zwraca uwagę w czasach, gdy coraz częściej podnoszony jest temat zbyt małej dostępności mieszkań. Za własne M musimy płacić więcej i więcej, a jedną z przyczyn tej galopady jest zbyt mała podaż w mieszkaniówce. Skoro tak, to być może “odblokowanie” pustostanów pomogłoby rozwiązać ten problem? Właśnie na taki pomysł wpadł rząd, który szykuje podatek od niewykorzystywanych lokali mieszkalnych.
W komentarzach analityków oczywiście nie brakuje uwag, że poczynania rządu uwarunkowane są politycznie. Chodzi o potrzebę zdobycia pieniędzy na wyborcze obietnice, w coraz trudniejsze sytuacji ekonomicznej. Właściciele pustostanów to raczej nie jest część elektoratu PiS-u, zatem byłoby to sięgnięcie do kieszeni wyborcy, który i tak nie odda na tę partię głosu. Zapewne jest w tym sporo prawdy, jednak nie na tym będziemy się w tym artykule skupiać. Opiszemy, co się dzieje wokół tego projektu, co wiadomo i jak taki podatek może być skonstruowany.
Nowy podatek ma być dziełem dwóch resortów: Ministerstwa Finansów oraz Ministerstwa Rozwoju i Technologii, ponieważ to tam toczą się prace nad projektem. Głównym jego założeniem jest opodatkowanie trzeciego i każdego kolejnego posiadanego pustostanu. Czyli jeżeli będziemy posiadali jedno dodatkowe mieszkanie (oprócz tego, które zamieszkujemy sami) i będzie ono stało puste, to podatek nas nie obejmie. Taki mechanizm fiskalny miałby zniechęcać do przetrzymywania nieużywanych lokali i albo ich odsprzedanie, albo wynajęcie. Dzięki temu zwiększyłaby się podaż mieszkań, która jest niewystarczająca, co wpływa na wzrost cen.
Zdania ekspertów na temat podatku od pustostanów są podzielone. Część z nich uważa, że jest to ruch w dobrą stronę, ponieważ mieszkanie to towar o bardzo nieelastycznej podaży i należy eliminować czynniki tę podaż zaburzające. Podpierają się tym, że w Zachodniej Europie taka danina występuje lub będzie wprowadzona, jak chociażby w Niemczech, od 2025 roku. Jednak niektórzy przedstawiciele branży sądzą, iż nawet jeśli kierunek fiskalnego działania jest dobry, to niekoniecznie powinien on przyjąć kształt takiego mechanizmu. Być może korzystniejszy byłby po prostu podatek katastralny płacony od trzeciego i każdego kolejnego mieszkania. Wyeliminowałoby to zagrożenie obchodzenia podatku od pustostanów poprzez zgłaszanie fikcyjnych meldunków i lokatorów.
Kolejny problem to uporządkowanie danych o pustostanach. Do egzekwowania tej daniny niezbędna byłaby dokładna ewidencja lokali, wraz z informacją o tym, czy są używane, czy nie. Raport GUS nie oznacza, że takie dane mamy – są one na tyle dokładne, że można sporządzić statystykę, jedna niewystarczające do opodatkowania. Rząd obowiązek ewidencji chce przerzucić na samorządy. Z jednej strony jest to zrzucanie odpowiedzialności, z drugiej jednak lokalna administracja będzie miała lepsze możliwości wykonania takiej pracy. Poza tym ocenia się, że bardzo duża część pustostanów jest w posiadaniu gmin.
Pojawiają się spekulacje, że podatek pod pustostanów jest tylko przygotowaniem do dużej przebudowy systemu opodatkowania nieruchomości oraz ich ewidencji. Jednym z efektów tego działania miałoby być wprowadzenie podatku katastralnego, który również pojawia się w publicznej dyskusji od niemal 2 lat, chociaż jednocześnie rząd wciąż zaprzecza, jakoby chciał go wprowadzić. Eksperci uważają jednak, iż te deklaracje są kłamstwem i wciąż jest przygotowywany prawny oraz administracyjny grunt do wprowadzenia nowej daniny.
Tagi: nieruchomości i podatki, podatek katastralny, pustostany
Najnowsze komentarze